Borås to miasto w regionie Västra Götaland. Posiada około 63 441 mieszkańców. Pod względem zaludnienia jest na 14 miejscu w Szwecji. Leży nad rzeką Viskan (uchodzącą do cieśniny Kattegat) i jest wiodącym szwedzkim skupiskiem przemysłu tekstylnego. Swoją siedzibę ma tam również wiele firm zajmujących się sprzedażą wysyłkową. Posiada również bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, na którą składa się m.in. kilkanaście hoteli o różnym standardzie oraz kilkadziesiąt restauracji a także wiele różnorodnych sklepów przyciągających zarówno klientów lokalnych, jak i turystów.
Źródło: Wikipedia.
Pierwszym miejscem, które zamierzaliśmy odwiedzić wl Borås był mały skansen, w którym można obejrzeć m. in chatki wikingów :), jednak zanim do nich dotarliśmy minęliśmy spory staw zamieszkały przez różnorodne ptactwo.
Na początku należy się oczywiście zapoznać z informacjami zawartymi na różnego rodzaju tabliczkach informacyjnych. Wiedzą to nawet najmłodsi 🙂
Później można już bez ograniczeń oglądać i oglądać. Przy okazji przebywania w miejscu, w którym było dużo ptaków, przypomnieliśmy sobie bajkę o chłopcu, który podróżował na gęsi. Nazywał się Nils Holgersson i w młodości oglądałam jego przygody pilnie śledząc każdy odcinek Cudownej Podróży. Okazało się, że zarówno chłopiec, jak i gęś znaleźli się na banknocie 20 Koron. Od razu komisyjnie obejrzeliśmy obrazek na banknocie i rzeczywiście chłopiec na gęsi tam jest :). To jeszcze bardziej pobudziło nas do wnikliwych obserwacji 🙂
Ile czasu można jednak podziwiać ptactwo? Poszliśmy dalej. Droga wiodła pod stromą górkę, mieliśmy więc element wspinaczki 🙂 i w końcu dotarliśmy do celu :).
Trzeba przyznać, że otoczenie działało na wyobraźnię. Szczególnie moją. Od razu zobaczyłam przed oczami scenkę z codziennego życia ówczesnych mieszkańców. Krzątające się wokół chatek rodziny, proste narzędzia, surowe otoczenie i wspaniałe widoki wokół… życie tych skandynawskich wojowników musiało być ciekawe :). Codzienność w średniowiecznej Skandynawii również bardzo ciekawie opisuje książka “Krystyna, córka Lavransa”, którą kiedyś czytałam. Możliwe, że takie chatki widywali również jej bohaterowie. Moja wyobraźnia miała więc ogromne pole do popisu i pracowała na wysokich obrotach :).
Niestety skansen jest czynny jedynie latem i nie mieliśmy możliwości zaglądania do domków i podziwiania zgromadzonego w nich wyposażenia.
Poza chatkami Wikingów można tu obejrzeć średniowieczny kościół, który został sprowadzony z odległych zakątków północnej Szwecji. Nie wiem jak wyglądałby w letniej otoczce, zapewne również pięknie, ale moim zdaniem w otoczeniu bielusieńkiego śniegu prezentuje się obłędnie.
Otoczenie było tak piękne, że nie mogłam sobie odmówić upamiętnienia mojej wizyty w tym miejscu… i znalazłam się po drugiej stronie obiektywu :). Jednak nie byłam tam sama 🙂
Pod kościołem odbyła się nawet bitwa na śnieżki. Ileż było pisku i śmiechu 🙂
Chatki i kościółek nie były jedynymi obiektami. Obejrzeliśmy jeszcze typowe szwedzkie zabudowania.
Wycieczka w czasie była niesamowicie ekscytująca, jednak wiadomo, że wszystko co dobre kiedyś się kończy i trzeba wracać do rzeczywistości…
Rzeczywistość czyli współczesne Borås już niedługo w kolejnym wpisie 🙂
Bylam swiadkiem tego wydarzenia i wszystko jest tak jak w opisie
Bitwa śnieżna była niezłą batalią 🙂
mimo, że upadł za oknem i do śniegu (oby) jeszcze bardzo daleko, bardzo podobały mi się te widoki, mimo, że to skansen, od razu skojarzyło mi się nastrojem ze skandynawskimi kryminałami:)
życie & podróże
gotowanie
fajnie się czyta i ogląda zimę w upale:)
Olu cieszę się, że widoki się spodobały. Skandynawska czerwień ładnie wygląda na śniegu, a niepozorne chatki wikingów uruchamiają wyobraźnię 🙂
Thernity takie ochładzające posty mi wychodzą ostatnio 🙂