Podróż w przeszłość była bardzo fascynująca, niestety nasz marcowy pobyt w Szwecji był niezwykle krótki i musieliśmy starać się zobaczyć jak najwięcej w czasie, którym dysponowaliśmy. Dlatego druga cześć wypadu do Borås to spacer po mieście.
Na początek udaliśmy się do centrum handlowego, bo mieliśmy długą listę zakupów do zrobienia. Jako, że był 8 marca zostałam obdarowana wspaniałym szwedzkim, niezwykle ciepłym kocem, który jest w pięknym pomarańczowym kolorze :). Zimowe wieczory już nigdy nie będą mi straszne :).
Nieopodal znajduje się miejska hala sportowa, która jest powodem dumy mieszkańców 🙂
Po zakupach przemieściliśmy się do centrum miasta, żeby pospacerować po jego uliczkach. Parkowanie w mieście jest płatne a opłatę należy uiścić, tak jak u nas, w parkomatach ustawionych przy ulicy.
Na ulicach i placach można spotkać sporo ozdób w postaci figurek i pomników. Co jakiś czas ciekawie spogląda na nas jakaś głowa na postumencie ;).
Zabudowa w mieście to niewysokie budynki, chyba jak wszędzie na świecie na dole znajdują się niezliczone witryny sklepowe. jednak wystawy zawsze są niesamowicie schludne i przyciągające oko. Nawet grille były niezwykle wdzięcznym obiektem fotograficznym. Po prostu nie mogłam sobie odmówić ich uwiecznienia 🙂
Przy głównym placu w mieście usytuowany jest oczywiście budynek, w którym swoją siedzibę mają tutejsze władze. Ciekawym elementem dekoracyjnym było coś w rodzaju zegara składającego się z kamiennych krzeseł. Do dzisiaj nie jestem pewna co to tak naprawdę było 😉
Udało nam się również obejrzeć ten budynek z drugiej strony. Moim zdaniem wyglądał jak Hogwart :))), a figura kotopodobnego stwora potęgowała nastrój grozy 🙂
Po przeciwnej stronie znajdował się kolejny okazały budynek, który o ile mnie pamięć nie myli był chyba bankiem.
Po środku placu stał kolejne niezidentyfikowana ozdoba 🙂
Nie mogło również zabraknąć kolejnej krótkiej rundki po sklepach, bo przecież możliwe, że trafimy na jakąś niespotykana okazję :). Tym razem nabyliśmy drogą kupna łyżkę do butów z trąbką :). Był to prezent dosyć hałaśliwy zważywszy na to, że obdarowany jest dumnym ojcem czterolatka 🙂
Koszmarnym przeżyciem była dla mnie wizyta w miejskim WC. Nigdy więcej!!! A tak zachęcająco wygląda z zewnątrz.
Po bardzo nieciekawych wrażeniach estetycznych w nagrodę udaliśmy się do parku. Co prawda pora roku nie była najlepsza by móc docenić jego piękno, ale i tak było bardzo malowniczo :). Uroczym mostkiem dostaliśmy się na wysepkę. Stamtąd mogłam do woli fotografować domki odbijające się w wodzie.
Drzewa w parku są przystrojone lampkami i w okresie świątecznym pięknie oświetlone. Niestety nie mieliśmy okazji zobaczyć tej iluminacji 🙂
Udało mi się uwiecznić również dosyć niecodzienną “ozdobę” w wodzie
Spotkaliśmy też zabłąkanego w mieście samotnego chłopca…
Pomimo szczerych chęci nie udało nam się odnaleźć jego mamy.
Niestety czas na poznanie miasta szybko nam upłynął i musieliśmy wracać do domu.
Z okien samochodu dojrzeliśmy jeszcze jednego chłopca. Tym razem sporych rozmiarów. Zdaje się, że ten zgubił tatę :). Bo kogóż innego mógł zgubić Pinokio, którego ogromny pomnik ustawiono w Borås 😀
Prawda, że spory chłopak stanął na naszej drodze???
Miasto pelne pomnikow, ten kotopodobny to chyba do odstarszania petentow:))
Dzieki za spacer, a Pinokio odlotowy!
Pozdrowienia z upalnego Chicago:)
Ataner miło mi, że Ci się podobało 🙂
Schludne, zamozne miasteczko. A na ten snieg teraz inaczej się patrzy, jakby przyjemniej, nie jak w marcu, kiedy zima się przedłużała.
No troszeczkę mi się ta relacja przeciągnęła 🙂
Typowe Szwdzkie miasteczko 🙂 a w Ullared tez byliscie?
Witaj Gullviva, miło że zaglądasz. W Ullared nie byliśmy 🙂
Byłam, bardzo mi się podobało i miasto i okolice.